Jak podają media, organizatorzy półmaratonu w Pekinie prowadzą dochodzenie w sprawie wyścigu mężczyzn po tym, jak dwóch Kenijczyków i jeden Etiopczyk celowo pozwolili wygrać Chińczykowi He Jie. Nagrania z ostatnich kilkuset metrów wyścigu pokazują, jak Robert Keter i Willy Mnangat z Kenii oraz Dejene Hailu Bikila z Etiopii zwalniają i gestykulują przed sobą, zachęcając He Jie do wyprzedzenia i objęcia prowadzenia.

Czterej zawodnicy biegli razem przez cały wyścig aż do mety, przed którą trzej Afrykanie wycofali się, aby pozwolić He przekroczyć taśmę jako pierwszemu. Mnangat powiedział BBC Sport, że biegli jako pacemakerzy dla He Jie, który jest mistrzem Chin na pełnym dystansie maratońskim. „Nie byłem tam, by rywalizować” – powiedział Mnangat. „To nie był dla mnie konkurencyjny wyścig.” Jednak zaraz po wyścigu Kenijczyk twierdził, że pozwolił He Jie wygrać „ponieważ jest moim przyjacielem.” Teraz twierdzi, że „nie wie, dlaczego [organizatorzy] umieścili jego nazwisko [na liście zawodników] i dali mu numer startowy, zamiast oznaczyć go jako pacemaker.” Przyznała też, że ich zadaniem było utrzymać tempo i pomóc He Jie nie tylko wygrać, ale również pobić rekord Chin w półmaratonie, co się nie udało.

Pacemaker, nazywany w Polsce powszechnie „zającem,” to doświadczony biegacz, który nadaje tempo grupie biegaczy, aby pomóc im osiągnąć określony wynik. Często też, kiedy są podejmowane próby bicia rekordu, to zawodowemu zawodnikowi pomaga cała grupa pacemakerów, którzy zmieniają się co dziesięć kilometrów. Jest to normalna praktyka i nie ma w tym żadnego oszustwa tak długo, jak „zające” są oznaczone i nie biorą udziału w rywalizacji – nie są formalnie zawodnikami w danym wyścigu i nie są klasyfikowane. Każdy zawodnik, jak da radę, może podążać za pacemakerem, więc jest to fair.

Tutaj jednak czterej biegacze (czwarty cichy „zając” nie ukończył biegu) brali udział w wyścigu jako zawodnicy i jeszcze po biegu twierdzili, że pozwolili He Jie wygrać, bo to ich kumpel. Organizatorom pewnie chodziło nie tylko, aby He Jie pobił rekord kraju, ale też, żeby móc powiedzieć, że przy okazji pokonał grupę wyśmienitych afrykańskich biegaczy. Propagandowo byłoby co sprzedać w kraju.

To nie jest pierwsza ściema w chińskim światku biegów długodystansowych. W 2018 roku prawie 300 biegaczy zostało złapanych na oszukiwaniu w czasie półmaratonu w Shenzhen. W 2019 roku w czasie maratonu w Bostonie zdyskwalifikowano za oszukiwanie trzech chińskich zawodników, kiedy zamienili się numerami startowymi w czasie biegu. A to tylko czubek góry lodowej.

Co jest nie tak z chińskimi biegaczami? To w sumie proste. Jak w wielu sportach jest ogromna presja w Chinach, aby zawodnicy znaleźli się w globalnej czołówce, a to się nie udaje w biegach długodystansowych, więc sięga się po inne metody. Przy powszechnej akceptacji dla kombinowania i ściemniania tworzy to dogodne środowisko dla nieuczciwych praktyk.

Nieznane's awatar

Opublikował/a Michał Bogusz

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.